ładu, przestrach wieczysty przebywa!“ Albo tn straszne, beznadziejne wiersze XIV. rozdziału, które we wszystkich kościelnych przekładach bywają zwykle złagodzone, takie z nich rozpaczliwe i ostateczne wieje zwątpienie: „Drzewo ścięte ma jeszcze nadzieję, że się odmłodzi i pędy wypuści na nowo; chociaż korzeń jego się starzeje i próchno porze pień: zazieleni się jeszcze na zapach wody i rozpuści gałęzie jak wtedy, gdy było sadzone. Ale człowiek, gdy umrze, i przepadnie i będzie strawion — kędyż jest? Jak gdyby woda wyciekła z morza, jakby strumień wysechł i ustał! tak człowiek, gdy umrze, nie powstanie i nie zbudzi się; dopóki trwa niebo, nie ocuci się ze snu swojego!“ A przytem obłędna, straszliwa tęsknota za żywotem: „Obyś mnie to, Panie, w czeluści zakrył i zachował na czas, gdy przeminie Twój gniew i zaś mi porę naznaczył kiedy sobie o mnie przypomnisz!“ Ale to pragnienie daremne: „Góry się rozpadają i skała przechodzi, woda co najtwardsze głazy rozmywa i powódź unosi zwolna ziemię — a tak i w człowieku wszelką wytracasz nadzieję! Nakrótkoś go utwierdził, aby przeminął wiecznie; strawisz jego istotę i odrzucisz go... A przecież dopóki żyw, cierpi ciało jego i dusza w nim nad sobą boleje!“
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.