mowaniem ogarnąć — i zaczyna się ostatnia, nad wyraz boleściwa litanja utrapionego, ułożona ze wspomnień o minionem szczęściu, błagań o litość i zapewnień niewinności.
Łzy jęczą tutaj w każdym słowie, w każdem zdaniu łamie się coś ze serca człowieczego, płacze w wierszach beznadziejność straszliwa, przygnębienie ostateczne, tem bardziej gorzkie, że w pamięci nieszczęśnika przeciwstawia się kaźń niezasłużona dawnej i minionej szczęśliwości... Słowa jego nabierają jeszcze raz potęgi, gdy się klnie na niewinność swoją: „Jeślim zeszedł z prawej drogi, jeśli za oczyma szła żądza moja, jeśli zmaza przylgnęła do moich ręku: niech inny zbiera mój siew, niech ród mój będzie wykorzeniony! Jeśli niewiasta uwiodła serce moje i stałem na zdradzie u wrót przyjaciela: niech cudzą nałożnicą będzie moja żona i niech się inni wstydem jej napawają!... Jeślim podniósł dłoń na sierotę przeto, żem mocniejszy był w prawie: niechaj mi odpadnie ramię od stawu i kości ręki się połamią!...“
Coraz namiętniej, coraz zapamiętalej krzyczy Ijob nie do Boga już, nie do przyjaciół, ale do serca swojego, aż kończy jękiem ostatecznym: „Jeśli się na mnie ziemia moja skarży
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.