bo, a już zwichnięte i skazane na zagładą. Ze stanowiska artystycznego, „literackiego“, jak się to mówi, możnaby Bajce wiele zarzucić, choć nie brak w niej miejsc pierwszorzędnej wartości. Jednakże wszystkie usterki giną wobec tego śmiechem pokrytego jęku, z jakim Nowaczyński uderza biczem po plecach „bliźnich“, nie oszczędzając i własnych.
„Gladiolus tavernalis“, rzecz bodaj czy nie największa rozmiarami w książce, jest też jej najlepszą częścią. Nie umiałabym wprost wskazać znakomitszej psychologicznej analizy współczesnego Ikara o łabędzich skrzydłach zmazanych błotem... To przestaje już być satyrą, przestaje być wogóle jakimkolwiek rodzajem „literatury“, bo to jest spowiedź i rozdrapanie własnego serca i płacz nad tem sercem, że jest jak złoty puhar pełny zgnilizny. Nowaczyński nieubłagany jest dla innych i nieubłagany dla siebie... Trudno jest nawet streszczać to opowiadanie; a zresztą fabuła jest w niem taka zwykła i nic nie znacząca... To jest tylko rozpaczliwa psychologja człowieka, który ma płuca stworzone do oddychania czystem powietrzem gór, a przyzwyczaił się już żyć w sztucznej, mętnej i duszącej atmosterze — i wie o tem. Mia-
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/224
Ta strona została uwierzytelniona.