Ta strona została uwierzytelniona.
wadzić takie polemiki — podobnego używać tonu!“ — ale mimo to nie waha się tonu tego usprawiedliwiać i za właściwy w polemice przedstawiać. Bo oto na stronie 26. czytamy:
„— Wszak pan R... polemizował w sposób kulturalny... Ta „kulturalność“ panów R... i ich przyjaciół jest jednym z najobrzydliwszych wrzodów na ciele prawdziwej kultury. „Kulturalność“ ta zasadza się na zachowaniu pewnych form, pozorów grzeczności, konwencji towarzyskich. Można wypowiadać najcięższe insynuacje, byle nie użyć przy tem gwałtownego wyrażenia; można szerzyć kłamstwo, zgniliznę i brud, byle okrywkę mieć estetyczną; można być zawodowym bodaj „hochstaplerem“, byle maniery posiadać comme il faut[1]. Pseudo‑Wersal; próchno wewnątrz, elegancja nazewnątrz — oto ideał wszystkich dobrze wychowanych świętoszków „kulturności“.
I strona 28, gdzie kończy:
„...jeśli stwierdziłem fakta, miałem prawo nazwać je po imieniu. I obowiązek miałem. Dosyć mydłkowania, dosyć perfidji, dosyć tego kabaretowego, ironizująco‑pięknodusznego tonu w literaturze!...[2] trzeba mieć odwagę wypowiadania swych uczuć z całą siłą męzką. A gdy kogoś ton ów razi, odpowiedzieć tylko mogę z Heinem: Cienko śpiewają jedynie eunuchy!“
Przeczytałem — wzruszyłem ramionami — rzuciłem w kąt. Zdumiony wprawdzie byłem wprowadzeniem tego... wonnego stylu do polemiki