się przede mną, idąc przez ulicę Wielopole w Krakowie, że „odkrył absolut u Wyspiańskiego“ i że „ojczyzna jest tym absolutem“!
Niedawno zdarzył mu się fatalny „casus“, że w „Krytyce“ wydrukował znany i w zbiorkach do deklamacji dla grzecznych dzieci nawet umieszczany wiersz Al. Fredry, jako „młodzieńczy utwór Wyspiańskiego“. Gdy na tę rzecz zwróciłem uwagę w pismach, pan Feldman pomieścił w następnym zeszycie „Krytyki“ sprostowanie, w którem tłumaczy się, że taka „pomyłka może się zdarzyć największym erudytom“. Zapewne, a cóż dopiero komuś, co erudytą zgoła nie jest i z trudnością rozróżnia rzepę od pomarańczy!
Zresztą wypadek byłby może bez znaczenia, gdyby nie pewne towarzyszące mu okoliczności, które go stawiają w nader komicznem świetle. Naprzód — ażeby odróżnić wiersz Wyspiańskiego, choćby z niewiedzieć jak wczesnej epoki, od wiersza Fredry, pod którego wpływem autor „Wesela“ nigdy chyba nie był, nie trzeba być wcale „erudytem“, ale wystarczy bodaj ślad tego, co się odczuciem poezji i stylu nazywa. Przypuśćmy, że „historyk literatury polskiej“ mógł wiersza Fredry nie znać, ale nie wolno
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/272
Ta strona została uwierzytelniona.