Ciemność twej duszy, jak dżumy plama,
Od ciała przeszła do ciała,
Widzisz jad w sercu? — to łza ta sama,
Którąś ty w serce nalała!
Widzisz jak zagasł dziecka rumieniec,
Gdzieś ty ustami przebiegła?
A ten na głowie płonący wieniec
Tyś skrami oczu zażegła...
Dziękować należy przypadkowi, że pan Feldman nie ograniczył się do samej odpowiedzi, lecz przytoczył w niej dla „wykpienia autora“ i tę strofę, w wierszu Słowackiego piątą i jedną z najcharakterystyczniejszych, bez tego bowiem trudno by dzisiaj było nawet uwierzyć w tak potworną „omyłkę“ historyka literatury polskiej! Przecież uczeń gimnazjalny, który czytał Słowackiego, nie miałby wątpliwości, czyj to wiersz! „W noc nawet i ślepy poznałby te stepy po kwiatów rodzinnych zapachu“ (wiersz Słowackiego[1], nie księdza Baki!) Ale prawda! tym ślepym musiałby być ktoś z tych stepów wyrosły, i zdolny zapach kwiatów odczuwać!
A teraz ironja wypadków i komizm sytuacji! Tenże sam pan Wilhelm Feldman jest
- ↑ Konkretnie Duma o Wacławie Rzewuskim.