wy“! Następnie w tymże roku w jesieni, kiedy na spółkę z Janem Stenem redagowałem objętą później przez pana Feldmana „Krytykę“, starłem się z nieznanym mi jeszcze osobiście późniejszym „historykiem literatury polskiej“ z powodu nadesłanego przezeń bezimiennego a nader obelżywego artykułu o Kasprowiczu i jego „Prologu“ na otwarcie teatru lwowskiego. Zagroziłem wówczas ustąpieniem z redakcji i artykuł powędrował z powrotem do pana Feldmana, skąd wrócił w złagodzonej znacznie formie i był w październikowym zeszycie z sygnaturą (X) drukowany.
Wtedy już i później, kiedy miałem tę wątpliwą przyjemność poznania pana Feldmana osobiście, wygłaszałem bez ogródki sąd swój o nim, chociaż byłem z nim wówczas naprawdę jeszcze odosobniony. Mimo to pan Feldman (w 1901. roku, jeśli się nie mylę) ogłosił w „Słowie Polskiem“ nader pochlebny artykuł o mnie, w którym to „męska moja postać o wybitnem czole myśliciela odbijała od tła rozestetyzowanych dekadentów krakowskich“ i t. d.[1] Temi
- ↑ Z owego też czasu pochodzi list pana Feldmana do mnie, tu in estenso przytaczam: