zgoła ochoty ani zamiaru pisać o panu Feldmanie; sądziłem, że ludzie i beze mnie potrafią go właściwie ocenić. Dlatego też nie zabierałem głosu publicznie, ale to, co mówiłem przy każdej sposobności prywatnie, dochodziło snadź do uszu pana Feldmana, wprawiając go w istny szał wściekłości. Dobiła mnie zaś w jego szlachetnem sercu ukuta przeze mnie nazwa: Pachciarz literatury polskiej.
Nie chełpiłbym się tym żartem, nie lepszym i nie gorszym od setki innych, a wspominam o nim tylko dlatego, że rozgłosił go w bieżącym roku Cezary Jelenta w „Dzienniku Poznańskim“, psując mi mimowoli cały dowcip przemianą na łagodniejsze jego zdaniem wyrażenie: „arendarz literatury polskiej“. Wobec tego muszę dać pewne wyjaśnienia.
Przedewszystkiem nie miałem na myśli zgoła rasowej przynależności pana Feldmana, lecz wyłącznie stosunek jego do literatów polskich. „Arendarz“ sprzedaje bądź co bądź spirytus, a „spiritus“, jak sam pan Feldman poświadczy, znaczy po łacinie: duch. Możnaby tedy mylnie przypuszczać, że pan Feldman ma cośkolwiek z duchem do czynienia. Natomiast „pachciarzem“ (od niemieckiego: Pächter), nazywają po
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/286
Ta strona została uwierzytelniona.