wiejskich dworach zwyczajnie hurtownego odbiorcę mleka od krów, którego charakteryzuje to, że — w odróżnieniu od hodowcy, nie dba zgoła o krowy lecz tylko o dochód, jaki z ich mleka ciągnie. Otóż to jest właśnie stosunek pana Feldmana, kupującego sobie w Krakowie kamienice za swoją „Literaturę“, do tych chudych, choć mlecznych krów, jakiemi są polscy pisarze.
Myślał to zapewne niejeden, ale ja pierwszy ośmieliłem się głośno powiedzieć i... spotkało mnie za to „ostateczne pognębienie“ w piątem (oby ostatniem!) wydaniu „Piśmiennictwa polskiego“.
Aby mnie dobić i sąd mój o nim, jako osobistą rzekomo spowodowany niechęcią, podać w wątpliwość, przedrukował to wszystko pan Feldman w kwietniowym zeszycie „Krytyki“. Nie wiem czy przedruk jest wierny, bom tego nie sprawdzał, ale dopiski, którymi go opatrzył pan Feldman, są naprawdę ucieszne. Chcąc naprzekład dowieść marności moich sztuk teatralnych, dopisuje gdzie może: „sromotnie padła“, a gdy nie mógł tego powiedzieć o „Ijoli“, która miała powodzenie zarówno we Lwowie i Krakowie, jak w przekładzie na scenach rosyjskich, przemilczał zupełnie te przedstawienia, a wyszu-
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.