go zebrania!. — Dodam jeszcze, że ową „groźbą“, przed którą zadrżało rycerskie serce pana Feldmana, miał być ustęp listu, na innem miejscu tu przytoczonego, który brzmiał dosłownie: „Brak odpowiedzi do tej pory będzie oznaczał, że Pan na sąd polubowny się nie zgadza i pozostawia p. Żuławskiemu zupełną swobodę dalszego postępowania wedle jego uznania“. Strach ma zaiste wielkie oczy!
Towarzystwo Pisarzy polskich odpowiedziało, że ma ważniejsze sprawy na głowie, ale za to znaleźli się inni — chcę wierzyć, że nieproszeni — obrońcy prześladowanego niewinnie pana Feldmana.
Rozpoczął obronę poeta Tadeusz Miciński w „Nowej Gazecie“ z 27. maja, wyrażając pogląd, że „wściekła zażartość“ przeciw Feldmanowi w tem ma swe źródło, że on „jest żydem, który stoi sam, bez oparcia się na (sic!) kahał: na jakąkolwiek partię. Więc niebronny, więc — okna łatwe do wybicia!“
Mimo cały swój duch proroczy nie przypuszczał snadź czcigodny poeta, że rozpoczyna się już akcja, która kłam zada owej rzekomej „samoistności“ i „niebronności“ jego pupila. Oto pan A. Chołoniewski, redaktor „Świata“
Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/293
Ta strona została uwierzytelniona.