„...oświadcza się nagle 40 literatów z Jakóbem Bojką na czele, że „nie podzielając wszystkich zapatrywań i sądów p. Feldmana, cenią go, jako pracownika dobrej woli, który wiedzą i talentem zajął w gronie pisarzy polskich godne szacunku miejsce“.
„Czytam nazwiska i chwilami oczom swoim nie wierzę. Bo przecież ten i ów z podpisanych rozmawiał ze mną o panu Feldmanie. Ten i ów wyrażał się o nim z wyraźnem lekceważeniem, ten i ów powiedział mi z właściwą w rozmowach poufnych swobodą, że „lubo ceni książkę, jako materjał, kpi sobie jednak z tego, co sam Feldman mówi o ludziach i dziełach“.
„Wobec tego ośmielam się twierdzić, że właśnie to, co historyk literatury „mówi o ludziach i dziełach“ jest najpewniejszym probierzem „talentu“ i „dobrej woli“ autora, oraz wartości literackiej księgi, która ma przetrwać lata i wychowywać całe pokolenia. Gdyby pan Feldman pisał tylko zwykły podręcznik, coś w rodzaju przysłowiowego Nachschlagebuch[1] lub małej encyklopedji literackiej, możnaby za główną podstawę krytyki uważać szerokość i ścisłość materjału zgromadzonego, ale ten przecież „dzie-
- ↑ niem. 'mały leksykon', 'podręcznik'.