Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

— Więc pani wierzy naprawdę, panno hrabianko, że rozum ludzki może zastąpić rozum Boga... przepraszam, poprawiam się ze wstydem — rozum przesądu, który nasi ciemni przodkowie nazywali Bogiem?
— Uważam z przyjemnością, mylordzie, że zaczynasz się powoli uczyć mowy naszych filozofów. Będziemy mieli z pana wkrótce pociechę.
— Któżby się nie chciał uczyć mowy, płynącej słodką muzyką z pięknych ust uroczych cór Francyi?
— Coraz lepiej. Wasza Lordowska Wielkość robi w Paryżu nadzwyczajne postępy. Maluczko, a będzie pan tak uprzejmy, jak nasi panowie.
— Przybyłem do szlifierni nadsekwańskiej z mocną a nieprzymuszoną wolą pozbycia się wszelkich chropowatości Albionu, by wrócić nad Tamizę tak gładkim, tak oszlifowanym, jako brylant amsterdamski — chciałem powiedzieć, jako światowiec paryski.
— Widać już na panu, mylordzie, skutki naszej szlifierni.