Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/040

Ta strona została przepisana.

Od lat czterdziestu, od czasów pani de Tencin, która otworzyła pierwszą t. zw. bureau d’esprit, byli filozofowie, uczeni i literaci ozdobą salonów paryskich.
Damy światowe, używszy młodości, zrozumiawszy około czterdziestego roku życia, że siwiejące włosy, żółknąca cera i zmarszczki odstraszają lekkomyślnego Amora, wycofywały się zręcznie w samą porę z szumiącego potoku zabaw i romansów, w których się czasy Regencyi i Ludwika XV-go chciwie kąpały. Ich matki i babki, starzejąc się, oddawały się dewocyi i dobrym uczynkom. Ale one, owiane już tchnieniem nowych prądów, olśnione jaskrawemi błyskawicami nowych pojęć, zepsute luźnymi obyczajami swojego czasu, nie rozumiały, nie odczuwały cnót dawnych matron francuskich. Chowane, tresowane od lat dziecięcych dla życia światowego, które wypełniało całą ich młodość próżniaczą, nie chcąc się pozbawić w latach dojrzałych i sędziwych przyjemności towarzystwa, stworzyły salon paryski XVIII stulecia, słynny model wszystkich salonów europejskich. Bawiąc innych, bawiły siebie.
Inteligentniejsze, oświeceńsze od swoich matek i babek, przywykłe w epoce rozluźnionych obyczajów do swobodnego obcowania z mężczyznami, do wtrącania się we wszystkie sprawy, do rządzenia, do wpływania na