Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/125

Ta strona została przepisana.
VII.

Na wieży kościelnej w Castelmoron odezwał się dzwonek, przypominający katolikom Anioł Pański. Odezwał się tak lękliwie, jak gdyby się skarżył skargą niemocnej dzieciny.
Daleko szły na cichych skrzydłach zapadającego wieczoru jego dźwięki melodyjne, rozlewając się w obszernej dolinie, ujętej w widły dwóch rzek, Garonny i Loty.
Doskonałem białem i czerwonem winem płynęła od kilku wieków ta szczęśliwa zawsze, bogatym urodzajem błogosławiona dolina, słynna nie w samej tylko Francyi.

Kupcy angielscy i niemieccy przybywali corocznie jesienią do Clarac[1], Castelmoron i Villeneuve i zabierali białe wino klarackie, czerwone kastelskie, zostawiając w zamian złoto, a z niem dobry humor ludzi, którym pełne szkatuły zapewniały wygodny byt bez troski. Mieszkańcy tych stron byli znani z wesołego śmiechu, dostatku, zdrowia, ze skłonności zabawienia się cudzą łatwo-

  1. Dziś nazywa się ta miejscowość Clairac.