Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/152

Ta strona została przepisana.

do wyborów do Stanów Generalnych. Stoimy wobec chwili uroczystej. Król zwołuje cały oświecony naród francuski, duchowieństwo, szlachtę i stan trzeci do wielkiej rady, którą samowola jego poprzedników skazała temu lat sto siedmdziesiąt pięć na milczenie. Mamy obmyślić wspólnie z królem i jego rządem środki do wyleczenia ran, jakie lekkomyślna gospodarka Rejenta, Ludwika XV i metres ich zadała Francyi. Skarb jest dawno wyczerpany, długi państwa grożą dziedzictwu Burbonów ruiną, głód szarpie wnętrzności ubogich, szmer ogólnego niezadowolenia idzie nad krajem. Stoimy wobec chwili uroczystej, panie i panowie! Powinniśmy się dobrze namyśleć, kogo posłać do Wersalu, potrzeba tam bowiem mężów rozumnych i wytrawnych, aby sprostali trudnemu zadaniu, jakie ich czeka. Nie zapominajcie, panie i panowie, że od Stanów Generalnych zależy przyszłość Francyi, jej szczęście, jej spokój.
Lorda Chesterfield, który zajął miejsce we wnęce okna, obok rotmistrza, bawił udział pań w poufnem zebraniu przedwyborczem.
— U nas usuwają się damy, kiedy panowie radzą — zauważył.
— Bo u was rządzą mężczyźni, u nas zaś kobiety — rzekł rotmistrz. — Historya zapisuje nazwiska królów, ministrów, ambasadorów, ale te nazwiska historyczne są tylko parawanem nazwisk innych. Wtajemniczeni w sprawy