Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/157

Ta strona została przepisana.

książek. Wszystkie doktryny i frazesy literatury i nauki ostatnich lat czterdziestu przesunęły się przed uszami słuchaczów, wszystkie znane powszechnie nazwiska filozofów, ekonomistów, encyklopedystów obiły się o ściany salonu klarackiego. Każdy z oświeceńców prowincyonalnych chciał pokazać sąsiadowi, że jest taki mądry jak on, a może mądrzejszy od niego, godniejszy krzesła poselskiego.
Rozmaite teorye podkreślali mówcy głosem i gestem, starsi — umiarkowane, młodsi skrajne, wszyscy jednak, umiarkowani i skrajni, zgadzali się na jedno: ancien régitme spróchniał, trzeba go odświeżyć. Jedni żądali tylko ograniczenia władzy królewskiej i usunięcia z dworu uprzywilejowanych dworaków, inni konstytucyi angielskiej. Jeszcze inni konstytucyi amerykańskiej. Najnamiętniej miotał się na istniejący porządek kawaler de Craon, sypiący cytatami z Contrat Social Rousseau’a, zwracający wykrzykniki swoje głównie do panny de Laval.
— Ten sztuczny demagog chce się podobać koniecznie posagowi panny de Laval — zauważył lord Chesterfield. — Wierzę, całym jego majątkiem jest podobno skrzynia z rzeczami.
— Gdyby nie pomoc szwagra, nie miałby z czego żyć. — Nie rozumiem, skąd mu się wzięło na to gwałtowne uwielbienie majaczeń Rousseau’a; wczoraj drwił z „Emila“.