Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/167

Ta strona została przepisana.

— O, o, o...
— Tak, w burzycieli, szaleńców i morderców — powtórzy! rotmistrz z mocą. — Niemądra, wywrotowa doktryna, nie licząca się z naturą człowieka, z jej namiętnościami i zawiściami, zmienia się w rewolucyach w krwawego wichrzyciela i mordercę, o czem pamiętać powinniśmy przedewszystkiem my, stany uprzywilejowane, przeciw którym zwrócili się, już się zwraca cała nienawiść do istniejącego porządku. Przeto powinniśmy wysłać do Stanów Generalnych jak największą ilość męów rozważnych, doświadczonych, którzyby powstrzymywali nierozumny rozpęd doktryn wywrotowych, którzyby umieli bronić religii, władzy wykonawczej i tradycyi historycznych Francyi, którzyby nie pozwolili żywiołom, nieprzygotowanym do rządów, zawładnąć wypadkami. Stan trzeci, interesowany więcej od nas w przewrocie politycznym, wniesie do Stanów Generalnych tyle żywiołów skrajnych, tyle fermentów, iż, jeżeli my, rasa historyczna nie zrównoważymy jego wpływu, poniosą doktryny wywrotowe Francyę, jak koń narowisty ponosi niedoświadczonego jeźdźca. A niewiadomo nigdy, gdzie i na czem się jazda szalona kończy.
Z ironicznym uśmiechem niedowierzania słuchała młodzież przestróg rotmistrza. Ten niepowołany, nieproszony przez nikogo pro-