Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/168

Ta strona została przepisana.

rok kracze ochrypłym głosem kruka: szaleństwa, wichry, mordy! Kto go nauczył tego dziecinnego pesymizmu? Bo przewrót polityczny otworzył nową erg szczęścia dla wszystkich Francuzów. Ograniczając władzę królewską, napełni skarb wypróżniony rozrzutną gospodarką absolutnych władców, usuwając z dworu bandę próżniaków i wyzyskiwaczów, dźwignie podupadłą szlachtę wiejską, usuwaną dotąd od posad i urzędów, znosząc przywileje feodalne zaspokoi potrzeby i ambicye mieszczanina i chłopa. Gdzież tu niebezpieczeństwo? Im prędzej nastąpi przewrót, im radykalniejszym będzie, tem prędzej skończy się nędza ubogich i opadnie ferment powszechnego niezadowolenia.
Młodzież szlachecka, przesiąkła na wskroś ideami wywrotnemi szła z zamkniętemi oczami w objęcia zbliżającej się burzy, nie widząc jej, nie przeczuwając. Stany Generalne zbiorą się w Wersalu, przeprowadzą konieczne reformy, rząd despotyczny ustąpi rządowi konstytucyjnemu i szczęśliwy, uśmiechnięty spokój zapanuje we Francyi. Gdzież tu powód do obaw, do groźnych proroctw? Chyba się rotmistrz chce przypodobać starszemu pokoleniu, spleśniałym mamutom, żałującym porządku feodalnego...
— Koń narowisty nie poniesie nas — odezwał się kawaler de Craon — bo droga do swobody jest równa, gładka bez przeszkód.