Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/254

Ta strona została przepisana.

maja tysiącznego siedmsetnego ośmdziesiątego dziewiątego roku nowe życie, — życie wolnego narodu. Jestem szczęśliwy, że doczekałem się tej chwili historycznej i jestem dumny, że urodziłem się w drugiej połowie — ośmnastego stulecia, w epoce światła, rozumu i wolności. Niech żyje filozofia, naród francuski, a przedewszystkiem nasze piękne damy, które przyspieszyły swoim entuzyazmem narodzenie się tej chwili uroczystej!
Wydeklamowawszy te frazesy ze sztucznym patosem, złożył u stóp panny de Laval bukiet z białych róż.
Wdzięcznym uśmiechem wynagrodziła hrabianka uprzejmość kawalera, spojrzawszy z wyrzutem na Gastona, jakgdyby chciała powiedzieć: dlaczego ty nie umiesz, nie chcesz mówić do mnie tak ładnie, ty, którego...
— To.,co mówił pan de Craon, czytałem wczoraj dosłownie w jakiemś pisemku Paryskiem — odezwał się wicehrabia. — Nie wiedziałem, że się kawaler zajmuje dziennikarstwem.
Kawaler zmieszał się, ale jak kot, rzucony z góry, pada zawsze na nogi, tak odzyskał i on szybko przytomność.
— Czasami pisuję do dzienników — kłamał.