Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 01.djvu/255

Ta strona została przepisana.

— Nie wiedziałam o pańskim talencie pisarskim — rzekła panna de Laval.
— Nie uważałem za potrzebne zajmować pani moim drobnym talencikiem.
— Ależ to talent wielki, pożyteczny dla kraju, a dla pisarza zaszczytny. Takiego talentu nie wolno ukrywać przed przyjaciółmi — mówiła hrabianka.
— Wonne fiołki ukrywają się skromnie w trawie — zauważył wicehrabia, kłójąc kawalera ironicznem spojrzeniem, które zapaliło w jego oczach powtórny błysk nienawiści. — Niesłusznie jednak pozwalają się ukryte w trawie fiołki deptać pierwszej lepszej nieuważnej stopie, słodka bowiem woń ich jest własnością publiczną. Jeśli pan posiada w istocie talent pisarski, powinien pan wziąć czynny udział w jakim dzienniku. Właśnie ma szlachta prowincyj południowych zamiar założyć gazetę, którą polecam pańskim zdolnościom.
— Korzystałbym z wdzięcznością z protekcyi pańskiej — odrzekł kawaler — gdybym znał program owej gazety.
— Czy wolno zapytać, do jakiego stronnictwa pan należy?
— Do stronnictwa dobrych patryotów, oświeconych, bezprzesądnych Francuzów, do jedynie dziś możliwego, uczciwego stronnic-