Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/023

Ta strona została przepisana.

Rayala, Plutarcha, „biblię mocnych“, mowy Cycerona i trochę historyi greckiej i rzymskiej. Ze strzępów tych nieporządnych, dorywczych studyów ulepił sobie jakąś idealna respublikę przyszłości, w której on będzie Brutusem. Danton, urodzony znawca ludzi, podrwiwał sobie? tej jego papierowej mądrości socyologicznej i klasycznej, on jednak wierzył w swój ideał szczęśliwości powszechnej, w swoją nieomylność i w swoją cnotę obywatelską — był szczerym.
Siadując często w oknie, widywał w dni pogodne, pod wieczór na ulicy prześliczną, jasnowłosą panienkę z niebieskiemi oczyma niewinnego dziecka, z różową buzią brzoskwini. Jego młode serce, spragnione miłości, szło za tą panienką tygodniami, miesiącami, aż przylgnęło do niej z siłą przeznaczenia. Ale panna Lucylla Duplessis była córką zamożnego mieszczanina, a on bezdomnym proletaryuszem, nędzarzem. Przezorny ojciec nie chciał nawet słyszeć o małżeństwie posażnej panny z takim chłystkiem.
Żarła go nędza, trawiły go ambicya i beznadziejna miłość, przewróciły mu w głowie doktryny „filozofii“ i dalekie wzory republikanów greckich i rzymskich. Jakże miał kochać porządek istniejący, który mu wprawdzie otworzył bramę, wiodącą do dobrobytu, ale nie dał mu zaraz na progu młodości środków do