Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/030

Ta strona została przepisana.

szy książę krwi, najbogatszy pan Francyi, bogatszy od króla, wychowany przez „filozofów“, zatruty libertynizmem i krytycyzmem swojego czasu, drwił jawnie, publicznie, zuchwale z cnoty i przyzwoitości, gorszył, bawił Paryż życiem wyuzdanem i swawolą.
Cnotliwy, dobry Ludwik XVI nie lubił rozpustnego kuzyna, nie dopuszczał go do stosunków poufałych, nie zdobił go zaszczytnemi misyami i urzędami. Nie lubiła także królowa „zjadacza serc“, któremu się zdawało, że każda kobieta powinna uledz jego fantazyi.
Obrażony w miłości własnej książę mścił się na królu agitacyą rewolucyjną, a na królowej — oszczerstwem. Plotkami o zakazanej, występnej miłości, o romansie z pięknym Coignym ją obryzgał.
Odtrącony od dworu, stanął po stronie ludu, wyznawał głośno zasady „filozofii“. Pałac swój otworzył na roścież dla wszystkich wywrotowców, dla najgorliwszych agitatorów i najjaskrawszych idei, pieniędzmi swoimi podniecał wybuchający pożar. Niech dwór zna jego potęgę.
Stojąc w oknie i przypatrując się kaptowaniu żołnierzy, uśmiechał się złym uśmiechem nasyconej zemsty.
Żołnierze, pijani winem, pochlebstwami, pieszczotami wesołych dam, dobyli szpady i wołali: