Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/097

Ta strona została przepisana.

tronu, tłum witał ją wszędzie radosnymi okrzykami, słał wieńce pod jej drobne stopy. Nawet dworacy, mistrzowie intrygi i oszczerstwa, nie zatruwali jej życia plotkami, nie miała bowiem jeszcze nic do rozdania lub do odebrania. Potężniejszą od niej była pani du Harry, ostatnia metresa Ludwika XV.
Ale oto zabiła ospa starego, rozpustnego króla i Marya Antonina zasiadła na tronie Francyi. Teraz miała do rozdania lub do odebrania dygnitarstwa, tytuły, pensye, posady, bo Ludwik XVI, rozkochany w pięknej małżonce, ulegał jej wpływowi. Kogo mu ona wskazała, na tego sypały się łaski królewskie. Więc rzuciły się na nią wszystkie ambicye i chciwości, wyciągając drapieżne ręce i wołając: dawaj, dawaj ciągle!
Nie wszystkim dawała — miała swoje sympatye i antypatye — nie wszystkich dopuszczała do siebie — miała swoje kaprysy niewieście, swoje nienawiści i upodobania, słuszne i niesłuszne. Więc zaczęły pod nią ryć czarne krety oszczerstwa, zawiedzione ambicye, i nadzieje, korzystając skwapliwie z pozorów lekkomyślności, których się młoda niedoświadczona królowa nie umiała wystrzegać.
Żywego, wesołego temperamentu, swobodna w obejściu, dławiąca się w kleszczach sztywnej etykiety dworskiej, bawiła się Ma-