Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/100

Ta strona została przepisana.

pięknem ciele mieszkała dumna, energiczna dusza jej matki, dusza urodzonej władczyni. Kiedy nasyciła pierwszy głód wrażliwej młodości, głód wesela, zabawy, pustego śmiechu, kiedy zrozumiała, że matka „dzieci Francyi“ powinna się zajmować sprawami Francyi, jej synów dziedzictwa, wówczas spoważniała i stanęła obok króla, jako jego pierwsza naturalna doradczyni.
Wiedział o tem naród i nienawidził jeszcze więcej energicznej „Austryaczki“, podsuwając jej zamiary, szkodliwe dla Francyi, czyniąc ją odpowiedzialną za wszystkie grzechy ministrów i dworaków.
Marya-Antonina zdawała sobie dokładnie sprawę z przykrego położenia, w jakie ją wtrąciła nierozwaga żywego temperamentu dla jej młodości i słabość króla, zbyt pobłażliwa dla jej kaprysów niewieścich. Była znienawidzoną, zohydzoną we Francyi. Powiedziała jej to, wykrzyczała z całą brutalną szczerością tłumu, nie umiejącego panować nad swojemi uczuciami, owa obelga: niech żyje książę Orleański! rzucona jej w twarz publicznie, na ulicach Wersalu, wobec przedstawicieli narodu.
I zdawała sobie dokładnie sprawę, iż w chwili, gdyby nie miała już nic do rozdania, znajdzie we Francyi niewielu przyjaciół, nawet wśród najbliższego otoczenia, które ob-