Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/104

Ta strona została przepisana.

wiła w pełnem słońcu dostatku i zaszczytów. Z chudopachołków stali się magnatami i dygnitarzami.
Kiedy Marya-Antonina została sama, wtuliła stroskana głowię w poduszki.
Teraz wiedziała, skąd z której strony szło ku niej owo ohydne widmo przeczuć, urągające je] dumie, straszące ta groźbą w godzinach samotnych. Teraz dopiero rozumiała znaczenie okrzyku, rozlegającego się od kilku dni na ulicach Wersalu, pod bokiem króla: niech żyje stan trzeci!