Król pocieszał się, że wypadki nie pędzą jeszcze na skrzydłach huraganu, że pozwolą jego żółwiej myśli zastanowić się nad niespodziewanym skutkiem sporu między stanem trzecimi a stanami uprzywilejowanymi, a one, zaczęły się już toczyć z gwałtownością lawiny z góry na dół, ku nizinom, ku ciemnym, namiętnym tłumom.
Wprost z sali obrad udał się Mirabeau do Lametha i Duporta. Bo tak samo, jak królowa, wiedział i on bardzo dobrze, że postanowienie stanu trzeciego było zamachem na powagę korony, tak samo, jak Marya-Antonina rozumiał, czuł i on, że zwycięży ta strona, która będzie umiała wyzyskać każdą chwilę, wyprzedzając przeciwnika.
Król był jeszcze dziś potęgą, która, gdyby chciała, mogłaby zdusić rewolucyę i zmiażdżyć jej przywódców. Stało przy nim wojsko z wyjątkiem nielicznej gromadki zdemoralizowanych gwardzistów królewskich, kochał go lud. Wystarczyło skoncentrować wierne
Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/117
Ta strona została przepisana.
VII.