Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/156

Ta strona została przepisana.

cielów, zacznie korzystać z dobrodziejstw, jakich mu to zgromadzenie powinno dostarczyć. Tymczasem pracują Stany Generalne już prawie dwa miesiące, a nie umiały się dotąd porozumieć nawet w sprawach przedwstępnych formalności. Zamiast doskonałej zgody, jaka powinna była wykwitnąć z miłości ojczyzny, zwichrzył gorszący spór wszystkie umysły. Rozumiem bardzo dobrze, że zwołanie Stanów Generalnych po taki długiej ich nieczynności, że namiętna agitacya, jaka. je poprzedziła, że cel ich, tak bardzo różny od celów, jakie zgromadzały waszych przodków, że zmienione w końcu warunki władzy i inne okoliczności musiały wywołać opozycyę, spory i przesadne pretensye. Ale moim obowiązkiem jest położyć kres temu nieszczęsnemu rozdziałowi. Winienem to mojemu królestwu i sobie. W tym celu, panowie, staję po raz wtóry przed wami, jako wspólny ojciec wszystkich moich poddanych, jako obrońca praw mojego królestwa. Zanim określę jasno prawa poszczególnych stanów, spodziewam się od gorliwości dla ojczyzny pierwszych dwóch stanów, od ich przywiązania do mojej osoby, od ich znajomości naglących potrzeb państwa, że w sprawach, obchodzących dobro powszechne, będą się przyłączali chętnem sercem do życzeń i uczuć całego narodu, co uważam za konieczne w obecnej chwili przełomowej.