Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/179

Ta strona została przepisana.

A jej Kamil będzie sławnym, wierzyła w to sercem kochającem. Wszakże rozchwytywali już patryoci jego France librę, podziwiając jego niepospolity talent polemiczny. Nawet ojciec wyraził się o jego ciętem piórze z uznaniem.
Z uwielbieniem naiwnej, kochającej dziewczyny wpatrywała się Lucylla w Desmoulinsa, z jakim zapałem mówił, jak mu było ładnie z ogniami namiętności w oczach. Jego twarz, zwykle żółta, blada, stała w płomieniach gorącego rumieńca. Kto się tak całą duszą przejmuje sprawą narodu i oddaje im całego siebie, ten urodził się do dzieł wielkich, ten będzie sławnymi.
Desmoulins czytał w rozpromienionych oczach swojej różowej, jasnowłosej dzieweczki szczery zachwyt miłości i mówił jeszcze goręcej, jeszcze namiętniej o „tryumfie narodu“.
Panie podniosły się z ławki.
Wolnym krokiem szedł Desmoulins obok Lucylli, szepcąc do jej małego uszka słowa, zaklęcia, przysięgi miłości, tak stare, jak serce ludzkie, a mimo to zawsze nowe, świeże, upajające.
Nie przeszkadzała im matka, która sprzyjała ich miłości.. Dobrą kobietę roztkliwiło, przekonało kilkoletnie, wierne, stałe uczucie. Wbrew woli męża osłaniała tajemnicę zakocha-