Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/193

Ta strona została przepisana.

— Panie de Luksembourg, powiedz pan szlachcie, iż życzę sobie, aby złączyła się natychmiast ze stanem trzecim.
Zdziwiony tym niespodziewanym rozkazem króla, zapytał pan de Luksembourg, czy wolno, mu przedstawić swoje uwagi, a kiedy się Ludwik na to zgodził, powtórzył to samo, co sobie już król dziś sam powiedział.
Wysłuchawszy cierpliwie uwag prezesa szlachty, odrzekł król z niezwykłą u niego mocą:
— Już postanowiłem i raz ustalonego postanowienia nie zmienię. Jestem przygotowany na wszystkie możliwe ofiary, nie chcę bowiem, by dla moich spraw osobistych zginął choćby jeden człowiek. Powiedz więc pan stanowi szlacheckiemu, żeby się przyłączył do innych stanów. Jeśli życzenie moje nie wystarcza, to powiedz pan szlachcie, że tak rozkazuje, jako król, że tak chcę.
Nigdy jeszcze nie przemawiał Ludwik XVI tak stanowczo. Prezes szlachty skłonił się i wyszedł.
Na dziedzińcu czekali na niego Cazalès, ksiądz Maury, d’Esprémenil, Gaston de Clarac i inni obrońcy powagi korony.
— I cóż? — pytano.
Pan de Luksembourg wzruszył ramionami.
— Ustępuje, cofa się — rzekł.