Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/194

Ta strona została przepisana.

— Cofa się? — zawołał gwałtowny Cazalès — cofa się w chwili, kiedy nie wolno się cofnąć? Nierozważny! Zgubi się i nas. Trzeba bronić korony i władzy przeciw jego woli
— Ten dobry człowiek nie zna natury ludzkiej — zauważył ksiądz Maury — nie wie, że niedołężna dobroć podaje złości miecz szalonego do ręki. Nie mam nic przeciw wspólnej pracy ze stanem trzecim, ale nie dziś, nie po tem, co zaszło. Trzebaby nasamprzód pokazać wichrzycielom silną pięść a dopiero potem możnaby ich pogłaskać.
— Pod rozkazami takiego wodza przegrywa się każdą bitwę — odezwał się Gaston de Clarac.