Strona:PL Jeske-Choiński Teodor - Błyskawice 02.djvu/227

Ta strona została przepisana.

— Wysłańcy komitetu obywatelskiego z ratusza.
— Niech wejdą!
Straż wprowadziła trzech byłych wojskowych. Przysłał ich komitet wyborców z prośbą do komendanta Bastylii, aby cofnął z murów armaty. Paszcze dział, otwarte na miasto niepokoją obywateli, podnieconych przykremi wrażeniami ostatnich dni. Komitet odwołuje się do uczuć humanitarnych, do szlachetności margrabiego, spodziewa się, że jego patryotyzm uwzględni ciężkie położenie stolicy, że nie przysporzy bezwzględnością żołnierską trosk tymczasowemu zarządowi miasta. Lud, zasmakowawszy w bezkarności, rozkołysał się, jak jezioro, smagane wichrem. Niewiadomo, co mu w takiej chwili może przyjść do głowy. Gdyby jakaś banda awanturników napadła Bastylię, komitet prosi, aby komendant oszczędzał lud, o ile to będzie możliwe.
Jeszcze komendant Bastylii z czasów Ludwika XV byłby odpowiedział: Jestem żołnierzem! i tylko od mojej zwierzchności wojskowej przyjmuję rozkazy i wskazówki. Komitetu wyborców, który mianował się sam, prawem kaduka, bez pozwolenia i sankcyi rządu królewskiego, władzą stolicy, nie uznaję i nie uważam za potrzebne uwzględniać jego życzeń. Obowiązkiem moim, strzedz i bronić powierzonej mojemu honorowi warowni, strzelać do ka-