Strona:PL Jodko-Narkiewicz, Dickstein - Polski socyalizm utopijny na emigracyi.pdf/28

Ta strona została przepisana.

sobie, że szlachta wzywa chłopów do wspólnej walki z obcem jarzmem, że obiecuje im kawałek gruntu, który, rozumie się, sama wydzieli, i że z drugiej strony stajemy my z naszym programem, który jedynymi właścicielami ziemi chce uczynić ojczyznę i gminę. Z pewnością lud stanie po naszej stronie, jeśli tylko potrafimy rozumnie do niego przemówić i zyskać jego zaufanie. Co się tyczy sposobu przemawiania, to my z pewnością najlepiej to potrafimy, gdyż sami jesteśmy chłopami — a co do zaufania, to przebieg powstania z r. 1830 nie mógł go obudzić u chłopa dla szlachty.
b) Czy ziemia będzie wydajniejsza, jeśli każdy na przeciąg życia otrzyma równy w niej udział wraz z odpowiednią ilością bydła, budynkami i całem urządzeniem gospodarczem; jeśli starcowi gmina przyjdzie z pomocą; jeśli pracowitość uważaną będzie za cnotę obywatelską, a wraz ze zniknięciem klas niepracujących, zniknie dzisiejszy wstyd pracy; jeśli ziemia, do uprawy przeznaczona, wolna będzie od wszelkich ciężarów, a banki ziemskie każdemu służyć będą pomocą; jeśli ogólne wykształcenie uszlachetni umysły i serca pracujących; jeśli znikną przeszkody, piętrzące się przed nami a stworzone zachłannością bogaczy, którzy nietylko wszystko w swem ręku skupili, lecz jeszcze łakomie patrzą na dobro sąsiada; jeśli cudze kaprysy chęci do pracy osłabiać nie będą; jeśli dzieci ubogiego człowieka nie będą upadlane gnuśną służbą lokajską, ani też używane za narzędzia do zaspakajania niecnych chuci, jeśli wszystko to się stanie, to możecie być pewni, że ziemia bogatsze wydawać będzie owoce, niż dotychczas. (p. 27) Obawa despotyzmu rządowego niczem nie jest uzasadniona, gdyż: po pierwsze, już samiśmy o tem myśleli, by władzę rozdzielania gruntów oddać miejscowym władzom samorządnym; powtóre czyż my zawsze obawiać się mamy rządu? nawet wów-