granice dla przywileju używania i nadużywania, który właściciel miał na niewolnika, to jest, na człowieka-własność. Granice te zwężają się coraz bardziej. Pan traci co dzień jakąś cząstkę moralną, umysłową lub materyalną niewolnika. Wreszcie moralista i pracodawca jednozgodnie stawiają za zasadę, że człowiek nie może być własnością swego bliźniego. To wkroczenie ich powagi w prawo własności stanowi najzupełniejsze przekształcenie, jakiemu kiedykolwiek uległo społeczeństwo ludzkie“.
Uwieńczeniem całej doktryny St. Simona jest teorya, że wyzysk człowieka przez człowieka musi zniknąć; a więc i ustrój własności, który ten wyzysk utrwala, musi również zniknąć“.
W społeczeństwie zreformowanem samo społeczeństwo daje jednostce środki do pracy, mówi „Lud Polski“ („Praca przeistoczy się w obowiązek społeczny, a w skutek tego tylko społeczeństwo będzie ją nagradzać i dostarczać do niej narzędzi“); u St. Simona wyrażone to jest w słowach: „Własność jest funkcyą“. Aby to umożliwić, powinno, według zdania „Ludu Polskiego“, państwo znieść prywatną własność środków produkcyi i w swoje ręce wziąć władzę rozporządzania nimi, albo jak mówią St. Simoniści: „Obecnie, jak powiedzieliśmy, wytwarza się nowy porządek. Polega on na przeniesieniu na państwo, które się staje stowarzyszeniem pracowników, prawa dziedziczenia, dziś zamkniętego w rodzinie“. Widzimy więc te same myśli, tylko, jak już mówiliśmy, St. Simoniści nie chcą wspólności dóbr; lecz i tu różnica nie jest wielka, gdyż „Lud Polski“ przyjął wprawdzie teoretycznie komunizm, ale w praktycznem zastosowaniu byłby z pewnością przyszedł do systemu St. Simonistów.
Ślady tego wpływu znajdujemy nawet we wzmiankowanej wyżej instytucyi banków dla pomocy drobnym
Strona:PL Jodko-Narkiewicz, Dickstein - Polski socyalizm utopijny na emigracyi.pdf/67
Ta strona została przepisana.