szych znajdowały wielbicieli i wyznawców między robotnikami.
Emigracya miała tu przed oczyma lud, nietylko jako „armatnie mięso“ ku wywalczeniu swobody — dla innych, nietylko jako materyał do wyzysku, lub filantropijnych eksperymentów, ale w ludzie zmuszoną była uznać ważny czynnik historyczny, który w danej chwili silnie mógł zaważyć na szali wypadków.
Najsilniejsze jednak działanie zewnętrznych stosunków musiałoby bez wielkiego wpływu pozostać na pojęcia emigracyi, gdyby krytyka ostatnich wypadków listopadowego powstania nie dostarczyła materyału do umysłowej roboty.
Z początku, zaraz po przybyciu na emigracyę, nie wiedziano zupełnie, co przedsięwziąć. Polski nie wyrzekał się nikt, wszyscy, nawet najzagorzalsi stronnicy reakcyi, utrzymywali, że pobyt swój na wygnaniu uważają za tymczasowy wypoczynek tylko, niezbędny dla zaczerpnięcia świeżych sił do walki z najazdem. Ale co robić, jak robić, o tem nie wiedziano. Szukano pomocy u przywódców, pokładano nadzieje w Czartoryskim, któremu powierzano misye dyplomatyczne u obcych dworów, oczekiwano zbawienia od niedołężnych jenerałów powstania, modlono się nieledwie do niedołężnych resztek niedołężnego sejmu. Dopiero krytyka zmieniła powoli te zapatrywania. Z początku głosy, powstające przeciwko temu bałwochwalstwu przed uznanemi powagami, pochodziły od tych, co jeszcze w Warszawie napróżno nawoływali do zmiany systematu, wskazywali na otwartą zdradę w sejmie i w wojsku. W Warszawie nikt ich nie słuchał; na emigracyi mogli oni całym zapasem świeżego doświadczenia potwierdzić to, co przepowiadali dawniej. Zaczęto ich słuchać uważniej, i poważnie roztrząsać ubie-
Strona:PL Jodko-Narkiewicz, Dickstein - Polski socyalizm utopijny na emigracyi.pdf/78
Ta strona została przepisana.