wszystkich urządzeń społecznych, za jedyną istotną rękojmię ich rozwoju.
Wyznawcy drugiej doktryny społecznej mniej mówili o wolności politycznej. Uznawali jej ogromne znaczenie, ale uważali ją za nieuchronny wynik gruntownej zmiany warunków społecznych, która przedewszystkiem powinna doprowadzić do kompletnej równości ekonomicznej, do „porównania kondycyi socyalnych“. Nie troszczyli się bynajmniej o indywidualną własność, utrzymywali raczej, że jest ona źródłem nieszczęść, trapiących społeczeństwo. Mówiono o prawie do pracy, o prawie każdego członka społeczeństwa do korzystania z bogactw wspólną nagromadzonych pracą. I nietylko mówiono. Krwawo przytłumione powstanie lyońskich robotników dowodziło, że idea do czynu dojrzewać zaczynała.
Towarzystwo Demokratyczne albo przynajmniej jego założyciele i kierownicy, mając dwie przed sobą do wyboru drogi, z początku nie wahali się długo. Nie trudno było dla szlachetnych umysłów założycieli i kierowników Towarzystwa pojąć, że równość wobec prawa, ludowe wszechwładztwo, jest dla nędzarza szyderstwem tylko; nie trudno było ocenić, że indywidualna własność jest przywilejem tylko na rzecz tych członków społeczeństwa, którzy z niej korzystają, a krzywdą dla tych, co z niej nie mogą korzystać. „Ziemia do wszystkich należeć powinna“ — przypominali oni w jednej ze swych odezw do żołnierzy polskich. „Wspólną dla wszystkich powinna być ziemia i jej owoce“ — odzywali się autorowie pierwszego projektu do manifestu Towarzystwa. Były to socyalistyczne dążności, które odrazu stawiały Towarzystwo po stronie ludu.
Towarzystwo jednak nie rozwinęło dalej tych myśli, nie wyprowadziło konsekwencyi. Kiedy bowiem w 1835 roku na rozstrzygnięcie ogółu członków Towarzystwa
Strona:PL Jodko-Narkiewicz, Dickstein - Polski socyalizm utopijny na emigracyi.pdf/81
Ta strona została przepisana.