Strona:PL Jodko-Narkiewicz, Dickstein - Polski socyalizm utopijny na emigracyi.pdf/87

Ta strona została przepisana.

rowizny własności... Mędrsi jesteśmy, i jeżeli wy waszej dobijecie się ojczyzny, sami do niej wracajcie, bo my drugą, przeciwną wam jesteśmy ojczyzną...
„Ojczyzna nasza, to jest lud polski, zawsze była odłączna od ojczyzny szlachty; jeżeli było jakie zetknięcie pomiędzy krajem szlachty polskiej a krajem ludu polskiego, miało ono niezaprzeczone podobieństwo do styczności, jaka zachodzi pomiędzy zabójcą i ofiarą...
„Krok nasz dokonany tym aktem służy za środek, wypada następnie oznaczyć cele... Postęp dopóty się nie zatamuje, póki... najdalsze następstwo braterstwa, porównanie kondycyi socyalnych, nie stanie się ciałem. Jeżeli tej jedności zasad nie złożymy... z pogorzeliska jednych tyranów rodzić się będa nowi... Niewola albo równość bezwzględna, Mikołaj, albo zupełne przywrócenie praw ludu; wybierajcie“[1].
Cała emigracya przyjęła wystąpienie „gromadzian“, jak się sami oni nazywali, z powszechnem oburzeniem. Najbardziej łagodni nazywali ich utopistami, marzycielami; za hajdamaków, krwiożerczych admiratorów Humania brali ich inni. Cały potop insynuacyi, szyderstw, obelg posypał się na wybijających się z pod ogólnej karności chłopów, co ośmielili się bronić swych praw. Tylko na wyspie Jersey kilku emigrantów z „inteligencyi“ przystąpiło do ogólnych zasad manifestu i połączyło się w osobną gromadę „Humań“. Prócz tego, kilka pojedyńczych głosów z różnych okolic Francyi odezwało się z przychylnością dla ogólnych dążeń gromad.

Niezrażone jednak obojętnością, niezrażone przeciwieństwami, obie gromady, połączone ścisłym węzłem wzajemnej przyjaźni, pracowały dalej. Za przykładem De-

  1. Cytujemy z wydanego w Jersey w 1854 r. przez Świętosławskiego zbioru p. t. „Lud Polski“.