przez kapłanów innej religji, uważane było jako fałsz i oszustwo. Bardzo często się zdarzało, że kapłani jakiejś religji uważali leczenie tajemne za swój niejako monopol, ostro prześladowali tych, co mieli śmiałość leczyć ludzi podobnemi sposobami albo szukać pomocy uzdrawiaczy innej religji.
Natura ludzka była zawsze jednakowa w całym święcie i po wszystkie czasy. Widzimy, że i za naszych czasów istnieje takie samo współzawodnictwo uzdrawiaczy różnych sekt, którzy wszyscy zapewniają, że tylko oni posiadają „tajemnicę istotną“. Widzimy to samo we współzawodnictwie mędrców plemienia Voodoo w Afryce środkowej jak i u wytwornych przywódców niejednej sekty metafizycznej w Ameryce. Ale ku wielkiemu żalowi tych wszystkich ludzi, którzy chcą wziąć sobie w monopol jedną z największych sił natury — prawo jej wyzyskiwania należy do wszystkich. I oni sami, jeżeli nawet dokonywają niekiedy rzeczywistych uzdrowień, to nie na mocy swych teorji, ale raczej wbrew teorjom i pomimo nich. Wielka potęga liczebna natury jest wolna jak powietrze i jak światło słoneczne — to też korzystać z niej może każdy, kto zechce. Nie może panować nad nią ani jej kontrolować jakiś jeden człowiek albo sekta albo szkoła. I żadnych określonych poglądów religijnych nie potrzeba, aby korzystać z dobroczynnych wyników działania tej siły.
Studjującym jest to już niewątpliwie zupełnie jasne, że w podstawie wszystkich faktów leczenia okultnego musi leżeć jakaś jedna wielka przyczyna. Musi być jakaś jedna siła, której używają wszyscy uzdrawiacze w tych wypadkach, gdy ona rzeczywiście dokonywa uleczenia: Po największej części korzystają oni z tej siły zupełnie na ślepo, budując na jej temat najbardziej niedorzeczne i niemożliwe teorje, których w żadnym wypadku nie
Strona:PL Jogi Rama-Czaraka - Filozofja jogi i okultyzm wschodni.djvu/126
Ta strona została przepisana.