Strona:PL Jogi Rama-Czaraka - Filozofja jogi i okultyzm wschodni.djvu/55

Ta strona została przepisana.

wszystkich religij i czasów — możemy zebrać ślady tej illuminacji, jaka na nich schodziła — to rozwinięcie świadomości Duchowej. Nie mamy tu miejsca, by wymieniać te liczne przykłady. Jeden opowiada w taki sposób, drugi — inaczej: ale wszyscy w rzeczy samej opowiadają toż samo. Wszyscy, którzy doznali tego prześwietlenia nawet w słabym stopniu, rozpoznają toż samo doświadczenie w powieści, śpiewie, kazaniu drugich, choćby między te — mi przeżyciami minęły stulecia. Jest to pieśń Duszy, którą, gdy raz kto usłyszał, nigdy jej nie zapomni. Czy ta pieśń brzmi na instrumencie ras półbarbarzyńskich, czy na udoskonalonem narzędziu uzdolnionego muzyka współczesnego: melodja jej jest całkowicie rozpoznawalna. Płynie ona ze Starożytnego Egiptu — z Indji wszystkich stuleci z dawnej Hellady i Romy — z czasu pierwszych świętych chrześcjańskich — z klasztorów katolickich — z meczetów mahometańskich — z filozofów chińskich — z bohaterskich legend proroków indjan czerwonoskórych — zewsząd i zawsze płynie ta sama melodja — i dzwoni wciąż potężniej a potężniej w miarę tego, jak do o gromnego chóru dołączają się nowe głosy i dźwięki nowych instrumentów.
Źle dotychczas rozumiany poeta z dalekiego Zachodu Walt Whitman wiedział, co chciał wyrazić (jak i my to wiemy), gdy w swych nieokrzesanych wierszach omawiał swe dziwaczne przeżycia. Czytajcie co on mówi — czy możnaby to było wypowiedzieć lepiej:

„Jako w omdleniu, na jedną chwilę,
„Drugie słońce, niepodobne do opisania, całkowicie mię oślepiło.
„I poznałem wszystkie ciała niebieskie i inne nieznane światła, jeszcze promienniejsze,
„Moment krainy przyszłości, krainy Niebios.

A gdy powrócił do przytomności po ekstazie — woła: