Krecie składali ofiarę bogu miłości, jako sprawcy wzajemnego szacunku i poważania. Każdy z mężczyzn wkładał wieniec, gdy orkiestra, z flecistów złożona, dawała sygnał do ataku; wszystkie tarcze w szeregu połyskiwały swym silnym blaskiem, którego świetność mieszała się z purpurą płaszczy, mających zarówno ozdabiać walczących, jak i ukrywać krew zranionych; jedną więcej pobudkę do heroicznej dzielności była chęć upaść na placu boju dobrze i ładnie. Zachowanie się Spartan w bitwie zdradzało piękne i szlachetne usposobienie, odrzucające wszelką krańcowość brutalnego szału.
„Pościg za nieprzyjacielem ustawał po dokonanem zwycięztwie, a gdy rozległ się sygnał do odwrotu, kroki wojenne ustawały.
„Łupienie broni, przynajmniej podczas bitwy, było zakazane, a ofiarowanie bogom łupów, wziętych na poległym nieprzyjacielu, jak wogóle wszelką radość z odniesionego zwycięztwa, uważano za złą wróżbę.“
Tak przedstawiała się wojna największych pogan żołnierzy, modlących się do pogańskich bogów. Czem jest chrześciańska wojna, głoszona przez chrześciańskich mistrzów, niech wam powie ten, co widział święte wieńczenie się i słyszał święte dźwięki fletu, i co doznał natchnienia lub uświęcenia pod wpływem boskiego i muzykalnego języka któregokolwiek z północno-amerykańskich pułków, gotujących się do ataku. Jaki zaś jest względny koszt w życiu wojen pogańskich a chrześciańskich, niech was pouczy ten jeden fakt: Spartanie wygrali rozstrzygającą
Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/106
Ta strona została przepisana.