opanowywać ich występki, stanowić dla nich prawa, prowadzić ich, dzień w dzień, do lepszego życia, to nie dosyć pracy dla jednego człowieka? Gdyby którykolwiek z nas był absolutnym panem jednego tylko okręgu, wynoszącego sto mil kwadratowych i postanowił działać dla niego jak może najlepiej — tak, aby mógł wyżywić jak największą ilość ludzi, aby każda grudka ziemi stała się urodzajną, każda skała obronną, a każda ludzka istota szczęśliwą, to czyż nie sądzicie, że miałby dosyć pracy i trudów? Ale gdy władający ma inne, niż ten, cele, gdy nie dbając o wynik swego mieszania się w sprawy, pożąda tylko władzy do interwencyi, i gdy bez względu na to, czy rzecz została źle lub dobrze wykonana, troszczy się o to jedynie, aby ją na jego rozkaz spełniono — jeżeli woli raczej popełnić występek na dwustumilowej przestrzeni, niżeli dobry czyn na stumilowej przestrzeni, to oczywiście będzie się starał o rozszerzanie swego terytoryum i to bez żadnych granic.
Ale czy w ten sposób rozszerza swą władzę? Czy nazwalibyście władzą w dziecku, gdyby mu pozwolono bawić się kołami i transmisyami jakiegoś ogromnego motoru parowego, bawiącego zgrzytem i świstem tak długo, aż jedno nierozsądne dotknięcie sprowadziłoby ruinę całej machiny? A jednak jakaż machina jest tak wielka i tak trudna do poznania, jak umysł narodu?
W dalszym ciągu rzeczy zważcie, że ta prawdziwa potęga, potęga ratunku, nie polega ani na mnóstwie ludzi, ani rozległości terytoryum. Ustawicznie przyjmujemy, że siła narodu pozostaje w prostym stosunku do jego liczebności. Dzieje się tak istotnie
Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/110
Ta strona została przepisana.