Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/136

Ta strona została przepisana.

was, błędnych rycerzy, gardzących wszelkiem niebezpieczeństwem — rycerzy cierpliwych ponad wszelką wytrwałość; ilu was jest, przestrzegających ciągle jeszcze dawnego i wiecznego celu stanu rycerskiego, jakim jest pokonywanie występnych i wspomaganie słabych?
Do tych, czy ich jest mało, czy wielu, my, lud angielski, wołamy o pomoc przeciw nikczemności i o panowanie nad wielkością mas oszukanych i opuszczonych, wykrzykujących tę nową ewangelię swej nowej religii: „Niech słabi czynią jak mogą, a występni, jak chcą.“
Słyszę, jak mówicie w głębi swych serc, nawet najdzielniejsi z was: „Minęły czasy na to wszystko.“ Panowie, to nie prawda. Przeciwnie, nadszedł czas na więcej, niż to wszystko.
Dotychczas żołnierze oddawali swoje życie za fałszywą sławę i za okrutną władzę. Teraz nastaje dzień, w którym muszą oddawać swe życie za prawdziwą sławę i za dobroczynną władzę; a praca znajduje się pod ręką każdego z was — tuż obok was — a środki do pracy włożono wam w ręce. Lud woła do was o kierownictwo, a wy stoicie bezczynni z nimi.
Sądzicie, że nie życzą sobie być kierowani, sprobujcie, określcie, co jest dla nich potrzebne, co zaszczytne; ukażcie im to, przyrzeknijcie zaprowadzić ich do tego celu, a pójdą za wami przez ogień, „Rządźcie nami“ — wołają jednomyślnie. Anglikami można jeszcze rządzić, bo są to ciągle jeszcze ludzie, a nie komary, albo węże. Kochają oni jeszcze drogi, po których dawniej stąpali i swych dawnych