przypuśćmy, że wymyśli maszynę, która z łatwością wykona pracę pięćdziesięciu ludzi, pod nadzorem jednego tylko człowieka. Wygląda to na wielki postęp cywilizacyi. Farmer każe sobie oczywiście zbudować maszynę, oddali pięćdziesięciu ludzi, którzy mogą umrzeć z głodu, albo wyemigrować, dokąd im się podoba, on zaś może zatrzymać sobie całą połowę produktów swego majątku, która przedtem musiała iść na wyżywienie robotników.
Oto jest istotne i nieustanne działanie maszyny wśród nas w dobie obecnej.
Otóż naprzód otrzymujemy odpowiedź, że nikt nie może wistocie zatrzymać sobie połowy produktów z majątku, ani też nie może ostatecznie zatrzymać nic po nad dział, przypadający na jednego człowieka; bogactwa jego muszą się kiedyś rozproszyć; musi utrzymać niemi kogokolwiek innego, jakkolwiekby je żużył. W głównych zarysach to prawda (chociaż nie zupełna), gdyż bogacze trwonią osobiście w zwyczajnych okolicznościach takie ilości jadła i opału, że wystarczyłyby one do podtrzymania wielu żywotów ludzkich.
Jednym z moich wielkich zbytków naprzykład są świece i spalam zapewne na swój własny użytek w ciągu zimy tyle świec, ileby wystarczyło do pocieszenia starych, a oszczędzenia młodych oczu jednej całej wsi, używającej kaganków.
Jednakże mimo to w głównych zarysach prawdą jest, że ludzie bogaci nie niszczą życia biedaków przez osobistą rozrzutność. Ale oto sposób, w jaki tego dokonywają:
Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/148
Ta strona została przepisana.