Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/28

Ta strona została przepisana.

Faktem bowiem jest, że zarówno istnieją biedni próżniacy, jak i bogaci próżniacy; istnieją pracujący biedni i pracujący bogaci. Niejeden żebrak tak jest leniwy, jak gdyby miał dziesięć tysięcy rocznego dochodu; a niejeden zamożny człowiek jest bardziej zajęty od swego famulusa, i nigdy nie pomyślałby o zatrzymaniu się na ulicy, aby zagrać w guziki. Także z szerokiego stanowiska biorąc, różnica między pracownikami a próżniakami, tak jak pomiędzy łajdakami a uczciwymi ludźmi, przenika serca i tajniki ludzi wszystkich klas i wszystkich stanowisk. Klasa pracująca — silna i szczęśliwa — istnieje tak wśród bogatych jak i biednych; istnieje też klasa próżnująca — słaba, występna i nędzna — zarówno wśród bogatych, jak i biednych, a najgorsze nieporozumienia, powstające między dwiema stronami, biorą początek w nieszczęśliwym fakcie, że rozumni jednej klasy, ustawicznie widzą tylko nierozsądnych drugiej klasy.
Gdyby pracowici bogacze pilnowali i karcili próżnujących bogaczy, wszystko byłoby w porządku, i gdyby pracowici biedacy pilnowali i karcili próżnujących biedaków, wszystko byłoby ładnie, ale każda klasa zdradza skłonność do wyszukiwania błędów drugiej; ciężko pracującego właściciela realności mocno dotyka widok próżnującego żebraka, a porządny, ale biedny robotnik z natury rzeczy nie może tolerować rozwiązłego zbytku bogacza. To też surowy sąd, wydawany przez sprawiedliwszych ludzi obydwóch klas, wyradza się w zaciekłą nieprzyjaźń u niesprawiedliwych — ale u niesprawiedliwych jedynie. Nikt inny, jak tylko występni wśród biedaków uważają bogatych za swych przyrodzonych wrogów