aniżeli w foot-ball, lub w jaki inny ordynarny sport; przytem rzecz absolutnie celu nie ma; nikt, biorący żywy udział w grze, nie wie, dlaczego to czyni. Zapytajcie wielkiego zbijacza pieniędzy, co zamierza robić z niemi — a nie da wam odpowiedzi, bo nie wie. Nie zbija groszy dlatego, żeby coś z niemi zrobić. Zbiera je po to tylko, żeby je mógł zbierać, „co zrobisz z tem, co już masz?“ spytacie go. „Ba, posiądę jeszcze więcej,“ odpowie. Tak zupełnie, jak w krokiecie, zyskujecie więcej uderzeń, które nie mają żadnej wartości, ale stanowią właśnie grę. Nie ma też wartości pieniądz, ale zabawa polega na posiadaniu więcej pieniędzy od innych ludzi. Myślicie może, iż to wielkie brudne miasto Londyn — turkoczące, gwiżdżące, dymiące, cuchnące — że ta ponura gromada fermentującej cegły, wyziewająca każdą szczeliną truciznę — myślicie, że to miasto pracy? Ani na jednej ze swych ulic! To wielkie miasto zabawy, bardzo brudnej zabawy, i ciężkiej zabawy, ale mimo to zabawy. To tylko pole krokietowe bez turfu — wielki bilard bez sukna, z kieszeniami tak głębokiemi, jak bezdenna przepaść; ale zawsze głównie bilard, nic więcej.
Zatem pierwszą wielką grą angielską jest zabawa w marki karciane. Od innych różni się tem, że zdaje się jakby nieustannie produkowała pieniądze, gdy każda inna zabawa pochłania je. Ale istnieje wielka różnica pomiędzy „wygrywaniem“ pieniędzy a „robieniem” ich; wielka różnica pomiędzy wyciąganiem ich z kieszeni bliźniego i przekładaniem do swojej a napełnianiem obydwóch. Zbieranie pieniędzy nie jest bynajmniej tem samem, co ich robienie; rogatki
Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/31
Ta strona została przepisana.