skłonni patrzeć na religię, jako na zajęcie kleru, a nie swoje własne, że w chwili, gdy słyszą o czemś zależnem od „religii“, sądzą, że to samo musiało także zależeć od stanu kapłańskiego; wobec tego musiałem zająć pośrednie stanowisko i zwalczać obydwa błędne przekonania, częstokroć z pozorną niezgodnością. Dobra architektura jest owocem pracy dobrych i wierzących ludzi; zatem powiadacie wy, a przynajmniej niektórzy z was, że „dobra architektura musiała być owocem pracy duchowieństwa, a nie laików.“ Nie — tysiąc razy nie; dobra architektura była zawsze wypływem pracy laików, a nie kleru. Jakto, powiecie, a te wspaniałe katedry — ta chwała Europy? Czyż ich budowniczowie nie stworzyli gotyckiej architektury? Nie; oni tylko skazili gotycką architekturę. Gotyk powstał w zamkach baronów, w ulicach mieszczuchów. Stworzyły go myśli, dłonie i władza wolnych obywateli, oraz wojowniczych królów; mnich użył go jako pomocy dla swego zabobonu; gdy zaś zabobon zamienił się w piękny szał, a najlepsze serca Europy nadarmo oddawały się próżnym snom i udręczeniom w klasztorach i napróżno ginęły w krucyatach — wtedy wskutek szału, źle pojętej wiary i bezowocnych wojen, gotyk podniósł się także do swych najpiękniejszych, najfantastyczniejszych, a w końcu i najgłupszych snów, wśród których uległ zniszczeniu.
Sądzę, że teraz niema obawy, abyście mnie nie zrozumieli, gdy przystąpię do rdzenia rzeczy, którą postanowiłem dziś omówić gdy więc powtórzę, że każda wielka architektura narodowa była wynikiem i wykładnikiem wielkiej religii narodowej; nie można jej mieć trochę tu, a trochę tam, lecz musicie ją mieć
Strona:PL John Ruskin Gałązka dzikiej oliwy.djvu/72
Ta strona została przepisana.