Strona:PL Joseph Conrad-Banita 269.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cie piórem, atramentem i stosami papieru, chociażby opatrzonego najskrupulatniejszą rubryką, wieść jak na pasku Patalolo, powstrzymywać natarczywość Sahamina, kontrolować butę Bahasfoena, dogadzać jednym, grozić drugim, a wszystkich w garści trzymać. Almayer klucza do tego nie znalazł w rachunkowych regestrach i niebawem stracił zaufanie do ich skuteczności. Biuro zostało zaniedbane. Zrazu, przy pierwszych napadach wściekłości jego żony, wracającej do pierwotnej dzikości, służyło mu za bezpieczne schronienie, potem gdy jedyne jego dziecko zaczęło go poznawać, szczebiotać i gdy się w nim rozwinęło ślepe do dziewczynki przywiązanie, w egoizmie wygórowanym, w jakim się wraz z ukochaną swą Niną odgrodził od reszty świata, czerpał odwagę i nauczył się wzgardliwej obojętno[ści] dla żony. Życie i otoczenie urządził tak, jak gdyby ta zgoła nie istniała. Gdy mu Luigard narzucił obecność Johanny w faktoryi, kazał wnieść dla niej łóżko do byłej kancelarji, jako najodleglejszego kąta domu. Usunięto na bok stół do pisania i półki z regestrami, a w pokoju rozgościła się nowo przybyła z dzieckiem swem i szczupłemi tobołkami. Wiodła tu żywot smętny, nudny, pusty, szarpany wyrzutami sumienia, żalem, nadzieją, gniewem. Żywot gnuśny i niechlujny śród kancelaryjnych szczątków, zapisanych papierów, walających się na półkach, prób przeróżnej tandety, walających się na podłodze, kurzu, pajęczyn. Na półkach rozwiesiła spódniczki swe, suszyła na nich różne dziecinne płachty. Łóżko źle zasłane stało wysunięte na środku, czekając aż się na nie znajdzie stosowniejsze miejsce. Na niem przeważnie przesiadywała Johanna z pod-