po kilka razy, i wkrótce przyniesiono piwo, które piłem z rozkoszą, gdyż zaschło mi w gardle od biegu i wzruszeń pościgu.
Wyszedłem od nich dopiero dobrze po północy, długo po usunięciu się kobiet. Hermann prowadził handel na wschodzie przez trzy lata lub więcej, wożąc głównie ładunki ryżu i budulca. Djana, znana dobrze we wszystkich portach od Władywostoku do Singapuru, była jego własnością. Dochody przynosiła umiarkowane, lecz wystarczało to na potrzeby rodziny, póki dzieci były jeszcze małe. Za jaki rok mniej więcej Hermann się spodziewał, że będzie mógł sprzedać starą Djanę za porządną cenę firmie japońskiej. Zamierzał wrócić do kraju, do Bremy, parowcem, drugą klasą, z żoną i dziećmi. Mówił to wszystko flegmatycznie, pykając zwolna z fajki. Zmartwiłem się, kiedy wytrząsnął tytoń i zaczął sobie przecierać oczy. Byłbym siedział z nim do samego rana. Poco się miałem spieszyć na pokład swego statku? Aby zobaczyć w kajucie wyłamaną, ograbioną szufladę? Brr! Na samą myśl o tem słabo mi się robiło.
Stałem się codziennym ich gościem, jak już wiecie. Zdaje mi się, że Hermannowa uważała mnie od samego początku za romantycznego człowieka. Oczywiście nie wyrywałem sobie włosów z głowy coram populo nad swoją stratą, a ona to brała za wielkopańską obojętność. Opowiedziałem im potem niektóre ze swoich przygód — jakie tam miałem do opowiedzenia — i dziwowali się wielce rozległemu memu doświadczeniu. Hermann tłumaczył ustępy, które uważał za najbardziej uderzające. Wstawał z krzesła, i jakby wypowiadając odczyt o jakimś fenomenie, zwracał się, gestykulując, do obu kobiet, które zwolna opuszczały
Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/036
Ta strona została uwierzytelniona.