Hermannowej wybijał się rumieniec. Dziewczyna nigdy nawet nie drgnęła.
Falk był Duńczykiem, a może Norwegiem, tego już sobie nie przypominam. W każdym razie pochodził ze Skandynawji, pozatem zaś był nadętym pyszałkiem, a przyczyniał się do tego jego monopol na rzece. Może i nie znał słowa monopol, ale o samej rzeczy miał jasne wyobrażenie. Jego taryfa cen, pobieranych za holowanie statków w górę i w dół rzeki, stanowiła najbrutalniejszy, najbardziej bezwzględny dokument tego rodzaju jaki kiedykolwiek widziałem. Był dowódcą i właścicielem jedynego holownika w tym porcie, bardzo schludnego statku o objętości stu pięćdziesięciu ton lub więcej, wymuskanego jak jaki jacht, z okrągłą sterownią wznoszącą się niby oszklona wieżyczka wysoko nad spiczastym przodem, gdzie stał jeden jedyny smukły maszt powleczony pokostem. Przypuszczam że jest jeszcze kilku szyprów na morzu, pamiętających bardzo dobrze Falka i jego holownik. Wydzierał swoje półtora krwawego funta nam wszystkim szyprom handlowym z pewnego rodzaju nieugiętą obojętnością, za którą go niecierpiano, a nawet bano go się. Schomberg rzucał często uwagę: „Nie będę mówił o tym człowieku. Przez rok okrągły nie wypije pewnie i sześciu szklanek w moim zakładzie. Ale radzę wam, panowie, nie zadawajcie się z nim broń Boże, jeśli tylko możecie“.
Ta rada — pominąwszy nieuniknione stosunki z Falkiem z powodu interesów — łatwa była do wykonania, ponieważ nie narzucał się nikomu. Porównanie szypra holowniczego statku do centaura wydaje się absurdem, a jednak Falk przypominał mi rycinę, przestawiającą centaury nad strumieniem, z małej ksią-
Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.