wych, jego prostopadłe rysy, masywne czoło strome jak skała, wyłysiałe u góry, o szeroko odkrytych skroniach. Nie widziałem go nigdy przedtem bez kapelusza a teraz właśnie, jakby rozgrzany moim ferworem, zdjął go i położył ostrożnie na podłodze. Coś szczególnego w kształcie i osadzeniu żółtych oczu nadawało im tę wyzywającą, głuchą siłę, która cechowała jego spojrzenie. Ale twarz była szczupła, poorana zmarszczkami, zniszczona; odkryłem to poprzez gąszcz włosów, jak się odnajduje sękaty kształt pnia zagubiony w gęstem podszyciu. Zarośnięte policzki były zapadłe. Ta koścista głowa pustelnika o kapucyńskiej brodzie tkwiła na ciele Herkulesa. Ale nie na ciele atlety. Herkules według mnie nie był atletą, tylko człowiekiem silnym, wrażliwym na wdzięki kobiece i nie lękającym się znoju. I to samo można powiedzieć o Falku, który był silnym człowiekiem. Niezmiernie był silny, tak jak dziewczyna (skoro muszę łączyć ich w myśli) była nieodparcie pociągająca przez potężny czar ciała i krwi, tkwiący w jej budowie, objętości, postawie — pociągająca przez bezpośredni apel do zmysłów. Otóż Falk, któremu zależało na ludzkiem uznaniu, tchórzył wobec języka Schomberga i wydawał się zupełnie niedostępny dla moich argumentów; to też posunąłem się aż do zapewnienia go, że prędzejbym pomyślał o ożenieniu się z wierną kucharką mojej matki (kochanej staruszeczki), niż z bratanicą Hermanna. Prędzej — zapewniałem z rozpaczą — daleko prędzej, ale jakoś nie wyglądało na to, aby Falk widział coś ubliżającego w takiem twierdzeniu; trwając w sceptycznym bezruchu, zdawał się żywić w głębi ducha argument, że w każdym razie kucharka jest bardzo, bardzo daleko. Muszę dodać, że na chwilę przedtem
Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/084
Ta strona została uwierzytelniona.