Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkich okrętów w porcie (ponieważ wie że są zdane na jego łaskę i niełaskę) i — przeciw jego sposobowi chodzenia, który to sposób — według Hermanna — wykazuje wprost nieznośną zarozumiałość. O szkodach wyrządzonych Djanie oczywiście też nie zapomniał, i wogóle wszystko co Falk mówił czy robił (aż do poczęstunku w hotelu włącznie) zdawało się być kamieniem obrazy. „Ośmielił się“ wciągnąć jego (Hermanna) do tej kawiarni; jakby jakikolwiek poczęstunek mógł powetować stratę czterdziestu siedmiu dolarów i pięćdziesięciu centów wydanych na samo drzewo — nie licząc dwóch dni pracy cieśli. Hermann nie będzie naturalnie dziewczynie przeszkadzał. Wraca z rodziną do Niemiec, gdzie się roi od ubogich dziewcząt.
— On bardzo jest zakochany — oto wszystko co znalazłem do powiedzenia.
— Tak! — zawołał. — Doprawdy, czas był ostatni; wszyscy na wybrzeżu gadali o nas już kiedy byłem tu poprzednim razem, a także i teraz. Przychodził na statek co wieczór, zawracał dziewczynie głowę i nic nie mówił. Cóż to jest za postępowanie?
Siedem tysięcy dolarów, które ten drab miał zawsze na języku, nie usprawiedliwiały w opinji Hermanna podobnego zachowania. Co więcej, nikt owych dolarów nigdy nie widział. On sam (Hermann) wątpi poważnie czy tam jest siedem tysięcy centów, a holownik z pewnością zadłużony jest w firmie Siegersa aż do szczytu komina. Ale niech tam. Nie będzie dziewczynie przeszkadzał. Falk tak jej głowę zawrócił, że w ostatnich czasach zrobiła się do niczego. Bez pomocy ciotki nie potrafi nawet dzieci do łóżka położyć. Bardzo to źle dla dzieci; zrobiły się nieposłuszne, a wczoraj trzeba było dać Gustawowi w skórę.